I nieistotne jest, czy ich szefowie robią tak z przekonania moralnego, pod przymusem prawa, czy pod wpływem opinii publicznej. Zresztą wiele ładunków nadal przewożonych jest do i z Rosji (co nie uszczupla zanadto budżetu agresora), bo są „ważne” ku temu powody. Nie da się bowiem szybko zmienić kierunków importu. „Trzeba wywiązać się z umów” – jak mówią także polscy importerzy ropy i gazu. Niektórzy „tylko” pośredniczą, inni „tylko” ułatwiają ten handel. Rację ma pewien komentator singapurskiego portalu (Splash247), przewrotnie stwierdzając, że małe wojny, skutkujące zamknięciem kilku portów i pewnymi niedogodnościami
„są całkiem dobre dla świata transportu”. Wojny średniej wielkości mogą być wspaniałe dla armatorów, jakkolwiek straszne są w skutkach dla wszystkich innych, szczególnie nadawców ładunków i konsumentów. Należy się jedynie wystrzegać „wielkiej wojny”. Z dużym prawdopodobieństwem nastanie wtedy zima nuklearna i wyginie większość gatunków „mniej trwałych niż karaluchy”.
Po czterech tygodniach trwających walk (w chwili pisania artykułu) balansujemy między drugim a trzecim rodzajem wojny.
Sankcje
W ciągu trzech – czterech dni od inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę Unia Europejska, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania (nieco później i w różnym zakresie także np. Kanada, Japonia, Australia, Norwegia, Szwajcaria) podjęły decyzje o sankcjach ekonomicznych. „To będzie ekonomiczna broń atomowa wobec agresora” – ogłosił prezydent Joe Biden. Szefowa KE Ursula von der Leyen oświadczyła mniej pompatycznie, że „ich celem jest uniemożliwienie...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- sześć numerów magazynu „Logistyka a Jakość”,
- dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej,
- dostęp do czasopisma w wersji online,
- dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
- ... i wiele więcej!