Mniej więcej pół wieku temu transport drogowy zaczął przejmować towary i od kolei, i pozyskiwać coraz większe wolumeny od klientów, którzy nie korzystali z transportu szynowego. Dekadę temu ukształtowało się status quo, w zasadzie niezmieniające się do dzisiaj. Ciężarówkami w Europie wozi się ponad 86% wszystkich towarów (liczonych ich wagą), pociągami mniej – ok. 10%.
Dlatego Unia Europejska zapowiada swoistą rekonkwistę. Głównie by chronić środowisko naturalne i klimat. Ale także by poprawić bezpieczeństwo na drogach i uniknąć na nich permanentnych korków.
Zelektryfikowane w ok. 65% koleje europejskie powodują podczas transportu towarów trzykrotnie mniejszą emisję CO₂ w przeliczeniu na 1 tkm. Są przyczyną mniejszych wspomnianych kosztów zewnętrznych. Takie były więc przesłanki idei, by kolej jeszcze przed końcem tej dekady „zdjęła” z dróg 30% towarów transportowanych na dalsze odległości niż 300 km. I taka jest obowiązująca doktryna.
Ważna będzie dopóty, dopóki ciężarowy transport drogowy dalekiego zasięgu nie pozyska efektywnej technologii napędu niskoekomisyjnego. Optymiści mówią, że już w połowie lat 30. XXI w. elektryczne samochody ciężarowe będą tańsze w eksploatacji niż ciężarówki z silnikiem wysokoprężnym. Z transportu drogowego zdjęta zostanie anatema „truciciela”. A koleje stracą „zieloną” przewagę konkurencyjną. Staną się zbędne?
Nic bardziej mylnego. Pozostanie przecież inny kluczowy aspekt sprawy. Do połowy stulecia masa ładunków potroi się w porównaniu z jej początkiem, wskazują prognozy. Zapchają drogi na amen. Nie pomogą inteligentne systemy kierowania ruchem i autonomiczne pojazdy. Oczy polityków od logistyki kierują się więc na kolej, także na transport śródl...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- sześć numerów magazynu „Logistyka a Jakość”,
- dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej,
- dostęp do czasopisma w wersji online,
- dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
- ... i wiele więcej!