Tegoroczną edycję Kongresu Modern Warehouse niewątpliwie zaliczyć można do bardziej nieszablonowych w historii wydarzenia. Pierwszy raz od 12 lat uczestnicy brali udział w wydarzeniu, siedząc przed ekranami własnych komputerów. Pandemia COVID-19 nie raz namieszała już w naszych planach i również tym razem postawiła przed nami, organizatorami, nie lada wyzwanie. Parafrazując jednego z panelistów: „przyjmując pewne założenia, jedyne czego możemy być pewni, to fakt, że nasz plan na pewno nie powiedzie się w 100%”. Coś w tym jest! Nowa formuła to nowe doświadczenia, wiele testów łącza i szereg nowych rozwiązań, które trzeba było przepracować. Przyzwyczajeni do stacjonarnych kongresów musieliśmy przestawić myślenie i zrealizować Modern Warehouse w wersji przystającej do „nowej normalności”. Zaryzykujemy jednak stwierdzeniem, że zmiana ta w żadnym stopniu nie wpłynęła na jakość prezentowanych podczas dwóch dni treści merytorycznych.
Po „pierwsze primo” – a więc relacja z pierwszego dnia kongresu
Pierwszy dzień wydarzenia dostarczył uczestnikom wiele aktualnych i znaczących treści. Począwszy od zmian w sektorze e-commerce, przez zrównoważony rozwój w magazynach, na automatyzacji centrów dystrybucyjnych w praktyce kończąc. – Pandemia przyspieszyła zmiany na rynku logistycznym, a my musimy się do tych zmian dostosować – usłyszeliśmy od Bartosza Jacyny, executive vice president business development w Chaingers, towarzyszącego naszemu kongresowi od jedenastu lat, a tym razem występującego w barwach nowej marki.